Wątek Zamknięty
Walka finałowa nie może się obejść bez widowni. Pamiętacie egzamin na chuunina? Tak, właśnie tak wygląda wasze miejsce bitwy - arena o kształcie koła (średnica ok. 300 metrów, wysokość muru ok. 5 metrów), na której nie ma nic oprócz małych kamyczków i ziemi. Uważajcie, ponieważ ogląda was ponad 500 osób, postarajcie się ich zadowolić.
Postarajcie się, żeby walka była ciekawa, a posty rozbudowane i estetyczne - walczcie nie tylko o zwycięstwo w turnieju, ale też o miano najlepszej walki. Powodzenia ^^
NIECH ROZPOCZNIE SIĘ FINAŁ !!!
Offline
Na przeogromnej arenie pojawił się członek klanu Nara, wchodząc na pole bitwy leniwym krokiem z, jak to zwykle bywa, splecionymi za głową rękami. Szedł powoli, jakby od niechcenia, kopiąc co jakiś czas odpowiednio duże kamienie. Narracja trzecioosobowa kończy się... Kiedy byłem już na środku areny, stanąłem na niej i uniosłem głowę. Przeleciałem wzrokiem całe trybuny, zwyczajnie się rozglądając, obróciłem się przy tym o pełne 360 stopni.
-Ehh, kłopotliwe... Nie wiem nawet z kim będę walczył, nie wiem co będzie on potrafił... I jeszcze ta widownia... - kucnąłem, chowając głowę między kolanami.
-Takashi, otrząśnij się... Wcale nie musisz wygrać, liczy się wykazanie się. Jeżeli będziesz miał do czynienia z kimś o wiele silniejszym, wiadome, że go nie pokonasz, ale udowodnij mu, że na coś cię stać, że nie jesteś byle kim... - zacząłem prowadzić monolog z samym sobą.
I takie wewnętrzne motywowanie samego siebie przyniosło skutki... Wszelakie złe myśli odeszły, pozostawiając mój umysł trzeźwym i gotowym do walki. Pozostało mi już tylko czekać na towarzysza, tak go sobie nazwę...
Offline
Pewnym krokiem pokonywałem kolejne metry. Był zdeterminowany jak jeszcze nigdy w życiu. Oto przede mną wyrasta szansa jedna na milion. Mogę wygrać w turnieju i roznieść nazwę Kiyoshi po całym świecie. Taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć. Nie liczył się dla mnie cały ten głośny tłum. Nie miałem zamiaru walczyć dla publiki. Chciałem po prostu wygrać.
Po chwili na horyzoncie pojawiły się kontury mojego przeciwnika, jak przypuszczałem. Gdy poszedłem już wystarczająco blisko powiedziałem do niego:
- Cześć. Życzę Ci powodzenia i jeśli nie masz nic przeciwko to zaczynajmy już tą walkę.
Offline
-Ym, okej, sądzę, że tak byłoby najlepiej, nie ma na co czekać. - odpowiedziałem z dziwnym wyrazem twarzy.
-Kurde, jest pewny siebie, wygląda poważnie. Mogę się założyć, że posiada masę niebezpiecznych technik. Kurde, kłopotliwe... - patrzyłem na niego z lekkim przestraszeniem.
Oddaliłem się na jakieś 15 metrów, podstawowe procedury rozpoczęcia walki, dystans musi być.
-Dobra, ty zacznij. - powiedziałem dość głośno, aby mnie usłyszał, nieco zrezygnowany.
Od razu wyjąłem do lewej ręki kunai'a.
-Kurde, muszę analizować wszystkie jego ruchy... - stanąłem w pozycji obronnej i czekałem..
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Gdy rywal jeszcze mówił, aktywowałem Shoutona na 10 kolejek. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]Następnie bez zbędnej przemowy przeszedłem do akcji. Wypuściłem z ust fioletowy dym, który pokrył pobliski obszar.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
-Dym... - ta myśl przeszła mi przez głowę, kiedy ujrzałem fioletową mgłę pokrywającą pewien obszar walki.
Automatycznie i odruchowo wyskoczyłem w tył, zginając się, wylądowałem na rękach po czym znowu wybiłem się w tył, z powrotem na nogi. I tak kilka razy, aby znajdować się w odpowiedniej odległości od dymu.
-Nie warto atakować na oślep, muszę poczekać... - obserwowałem dokładnie każdy ruch wokół siebie.
Starałem się jak najbardziej skupić, aby nie dać się zaatakować z zaskoczenia. Czułem się zagrożony przez nieświadomość, ale starałem się opanować i zachować zimną krew.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Po chwili dym opadł, a w jego miejscu widniało 6 identycznych sylwetek. Od razu utworzyliśmy szyk bojowy. Jedna trójka stanęła w jednej linii obok siebie, tak ściśle, że dotykali siebie ramionami. Przed skrajną dwójką stanęły dwa sobowtóry. Jeden na każdego skrajnego. Ostatni stał oddalony i obserwował dokładnie sytuację, kiedy to reszta zaczęły powoli ruszać marsze w kierunku wroga, nie zaburzając szyku. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
-Hmm, cieniste klony... - zamyśliłem się.
Wyjąłem z kabury dwa kunai'e, po jednym do ręki i czekałem na zwrot akcji. Kiedy klony się zbliżyły, zacząłem kolejno atakować każdego swoimi ostrzami. Pomagałem sobie co jakiś czas tworząc własne cieniste klony, aby pozwolić sobie na wykonanie różnorakich manewrów do obrony jak i pomocy w ataku. Kiedy wszystkie klony zostały już zniszczone, stanąłem znowu w pozycji obronnej. Chciałem dokładnie analizować ruchy przeciwnika i chociaż w pewnym stopniu zilustrować sobie to, co potrafi. Jednak do tej pory nic nie pokazał. To było powodem do czekania i podejmowania prób obrony, atakowaniem zajmę się później.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Ryutaro (2011-05-21 12:09:22)
Offline
- To może teraz ty zaatakujesz? - Zapytałem tak głośno, by mógł usłyszeć to mój przeciwnik.
Stałem teraz z lekko ugiętymi nogami w pozycji obronnej i czekałem aż przeciwnik się do mnie zbliży. W między czasie stworzyłem jeszcze 2 klony.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Nie odpowiedziałem, nie miałem zamiaru. Od razu poderwałem się do biegu i zmierzałem szybko w stronę oponenta. Będąc odpowiednio blisko rzuciłem po jednym ostrzu w każdego klona, zaś sam zatrzymałem się gwałtownie i użyłem Kagemane no Jutsu (dzieliło nas jakieś 5 metrów). Jeśli klony nie zostały zniszczone, także zostały zatrzymane przez cień, który uprzednio rozgałęził się na 3 części.
-To teraz ruch należy do ciebie... - mówiłem niby pewny siebie, ale bałem się.
Przeciwnik czuł krępację, nie mógł się ruszać, klony tak samo.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Złapanie cieniem udało się, ale czy tak jakbym tego chciał? Nie, bo złapałem tylko klony oponenta, a prawdziwy gdzieś się schował. Od razu stworzyłem klona, który dobył zwykłe ostrze kunai i zniszczył klony przeciwnika, które były związane moim cieniem. Jednak nim to się stało, poczułem zimną stal na swoim ciele. Automatycznie odskoczyłem, czując lekki ból. Uniknąłem w ten sposób większego obrażenia.
-Lekka rana, nie przeszkodzi mi... - spojrzałem na moment na krew delikatnie sączącą się z uda.
Teraz na polu walki stałem ja z moim jednym klonem, natomiast przeciwnik gdzieś się chował...
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
-Kurde, kłopotliwe... Przeciwnik się chowa, nie wiem nawet gdzie i nie jestem w stanie go zlokalizować. Ale gdzie mógł się schować, przecież nie ma tu żadnych drzew ani kamieni... - zastanawiałem się.
-Jedyne co mogę zrobić to chyba tylko zaczekać, nie mam innego wyjścia... - tak jak postanowiłem, tak zrobiłem.
Biegałem po całym polu walki, uważnie się rozglądając, byłem maksymalnie skupiony.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Wątek Zamknięty